Jestem wdzięczna za wszystko, czego już doświadczyłam w życiu – mówi nam Izabela Kaczmarska, autorka Wdzięcznopisu, czyli dziennika do autoterapii wdzięcznością. Iza prowadzi również portal pozytywnego rozwoju świadomości glebokaswiadomosc.pl. Co więcej, świetnie odnajduje się w rapie. Uruchomiła już własną wytwórnię muzyczną i za kilka tygodni wypuszcza na rynek debiutancką płytę.
Poznajcie Izę razem z nami!
Energia Życia: Izo, jest nam niezmiernie miło, że gościsz na łamach Energii Życia. Powiedz naszym Czytelnikom, czym się na co dzień zajmujesz?
Izabela Kaczmarska: Mnie jest również bardzo miło! Na co dzień prowadzę firmę, która na ten moment zajmuje się sprzedażą i dystrybucją Wdzięcznopisu. Ostatnio zrealizowałam moje największe marzenie, tzn. zarejestrowałam wytwórnię muzyczną Czarne Ovvce. Od kilku lat prowadzę również portal pozytywnego rozwoju świadomości Głęboka Świadomość.pl. Od kilku miesięcy moją kolejną pasją stała się joga.
Kamila Stolarczyk (wydawca EŻ): To pokazuje, że jesteś osobą bardzo rozwiniętą duchowo i emocjonalnie. I Twój rozwój osobisty powędrował bardzo wysoko. Kiedy i jak się to zaczęło?
IK: Myślę, że zaczęło się to gdy miałam 17 lat. Mieszkałam wtedy w średniej wielkości mieście i miałam spore życiowe problemy. Zachorowałam na zaburzenia odżywiania. Miałam depresję i stany lękowe. Bardzo męczyłam się sama ze sobą. Nie mogłam liczyć na pomoc ze strony szkoły ani rodziców. Spotykałam się z niezrozumieniem. Wtedy też nie było takiego dostępu do wiedzy jak dziś. Z czasem dopiero psychoterapeuci mi pomogli. Ok. 18 roku życia zaczęły się moje pierwsze próby pomagania sobie, dążenia do rozwoju osobistego. Dużo wyniosłam także z filozofii buddyzmu, przez kilka lat ucząc się medytacji w jednej z krakowskich wspólnot. Ale patrząc z perspektywy czasu na moje życie, to od dziecka miałam naturę artystyczną. Już jako mała dziewczynka interesowałam się kosmosem i archeologią. Zastanawiałam się, czym jest wszechświat? W czym to wszystko jest? Gdzie się kończy? Co my tutaj robimy na Ziemi? Czy istnieje życie pozaziemskie? Byłam ciekawa świata i te pytania nie dawały mi spokoju.
KS: Powiedziałaś o swoich problemach życiowych. Sama z nich wyszłaś?
IK: Nie sama, ale też nikt mnie nie zmuszał do tego, abym zechciała zmienić coś w moim życiu. Oczywiście korzystałam z pomocy wielu specjalistów i nadal korzystam. I ten temat samorozwoju, uczenia się swoich emocji z biegiem czasu stał się moją pasją. Kiedy zaczęłam zgłębiać tę wiedzę, rozmawiać ze specjalistami, chodzić na warsztaty, to oprócz poprawy swojego życia, zaczęłam uzyskiwać odpowiedzi na pytania z dzieciństwa: Co my tu robimy? Czym jest wszechświat?
Z kolei ta pasja przyczyniła się do powstania portalu glebokaswiadomosc.pl.
Mając doświadczenie w pracy ze specjalistami, mogę powiedzieć, że trudno jest znaleźć odpowiedniego dla siebie. Niekiedy trzeba się sporo naszukać, aż w końcu trafi się na właściwego terapeutę, coacha, mentora, doradcę lub informację. Dlatego nie rezygnujcie ze wsparcia specjalisty po pierwszych sesjach! I nie opierajcie swojego rozwoju wyłącznie na jednej osobie. Prawidłowy rozwój opiera się na pomocy z różnych stron, a także, a może przede wszystkim, na własnym zaangażowaniu i prawdziwej chęci zmiany.
KS: Wrócę jeszcze do początku. Powiedziałaś o nerwicy lękowej, zaburzeniach odżywiania. Skąd to się wzięło?
IK: Powodów było kilka. Jednym z nich była moja wrażliwość, którą dopiero teraz, krok po kroku, udaje mi się zrozumieć i zaakceptować. Inaczej przeżywam wszystkie doświadczenia, trudności, stres, ale także radość i ekscytację. Kolejnym powodem było wychowywanie się w trudnej rodzinie, w której występował problem z alkoholem i przemocą (podobnie jak w wielu polskich rodzinach, ale nadal często jest to temat tabu). W rodzinie nie czułam bliskości emocjonalnej. Nikt mnie nie uczył rozumienia swoich emocji, tego co przeżywam. Zamykałam się w sobie ze swoimi traumami. A wiadomo, że każda energia, która nie znajdzie ujścia, pozostaje w człowieku i z biegiem czasu przejawia się w formie choroby.
EŻ: Naprawdę nie miałaś wtedy żadnego wsparcia?
IK: Muzyka była moim głównym wsparciem, największym przyjacielem. Już jako dziecko zaczęłam słuchać rapu. Pamiętam, jak po raz pierwszy usłyszałam w radio Ghetto Gospel rapera 2Pac-a. Byłam wtedy 13 letnią dziewczynką, ale całą sobą poczułam o czym to jest. Zrozumiałam, że ten człowiek ma bardzo ważny przekaz. Słuchając rapu, znajdowałam w nim zrozumienie i wsparcie. Słuchałam osób, które przeżywały to, co ja i opowiadały o swoich przeżyciach w formie rymów. Ta miłość do rapu żyje i rozwija się we mnie do dziś.
EŻ: Skoro nie uczą tego w szkole, to jak zrozumieć swoje własne emocje?
IK: Ostatnio usłyszałam zdanie, że życie jest zbyt skomplikowane, żeby szybko zrozumieć, o co w nim chodzi. Recepty na to, jak zrozumieć siebie nikt nam nie da. Trzeba szukać odpowiedzi samemu, czytając książki, rozmawiając z ludźmi, chodząc na warsztaty, terapię, obserwując naturę, ale przede wszystkim słuchając głosu swojego serca. Jeżeli sami zostaniemy z problemem, możemy utknąć. Myślę, że powinny być w szkole zajęcia z medytacji. Skoro uczymy się dodawać dwa do dwóch, to uczmy się też rozumieć siebie, nasze emocje i mechanizmy rządzące naszym umysłem.
EŻ: Czy jesteś wdzięczna, za to wszystko, co się wydarzyło w Twoim życiu?
IK: Zdecydowanie tak. Gdyby nie moje doświadczenia, nie zaczęłabym zajmować się takimi tematami, nie zgłębiałabym siebie. Nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem i nie rozmawiałabym z Wami (śmiech). Te doświadczenia poszerzyły mi perspektywę spojrzenia na świat. Życie stale pokazuje mi, że to nie jest tak, że jak coś już przerobiłam, to nie wróci. Zdarzają mi się gorsze dni, czy miesiące. Depresja też czasem powraca, ale już jestem inna i przeżywanie tego jest inne. Spokojne, cierpliwe, z dystansem i czułością do siebie. I myślę, że to nic złego ,,być słabym’’. To ludzkie. Pytanie co z tym zrobimy. Ja staram się pamiętać, że po każdej burzy wychodzi słońce.
Życie jest nieprzewidywalne i bądźmy wdzięczni za każdy dzień. Jeśli na przykład pięć lat temu straciliśmy pracę, to wtedy wydawało nam się, że to koniec świata! Ale gdyby nie to, to może nie wpadlibyśmy na pomysł otworzenia własnej firmy. Trzeba zaufać wszechświatowi i z pokorą podchodzić do tego, co nam daje.
EŻ: Powiedziałaś, że byłaś i jesteś osobą wrażliwą. Czy takich osób jest dużo? Czy w swoim otoczeniu masz takie osoby?
IK: Osoby wysoko wrażliwe to około 15-20% społeczeństwa, a więc jest to pewien ułamek. Ta wrażliwość jest też różnie stopniowana. Są osoby wysoko wrażliwe, są nadwrażliwe i hiper-wrażliwe. Ta wrażliwość to nic złego, to po prostu pewna cecha, którą musimy nauczyć się obsługiwać. Myślę, że w społeczeństwie jest znacznie więcej takich osób. Ale ludzie wstydzą się tego. Zakładają maski, żeby tego nie okazywać. Często to maski przekazywane z pokolenia na pokolenie. Wynik traum przekazywanych nam przez przodków.
EŻ: Jako dziecko pytałaś, czym jest wszechświat. A jak teraz, z perspektywy doświadczeń i lat, postrzegasz wszechświat? Jakie jest w nim miejsce dla człowieka?
IK: Myślę, że dalej wszechświat jest dla mnie zagadką. To znaczy, wiem, że ludzie są jego nieodłączną częścią. My jesteśmy wszechświatem, a on jest nami. Każdy z nas jest indywidualną cząstką i każdy jest inny. Ja jestem innym człowiekiem, Ty jesteś inna, Czytelnik też jest inny. Żyjemy na jednej planecie, ale każdy z nas inaczej postrzega świat. Widzimy coś innego. Najbardziej bliskie mi jest postrzeganie wszechświata jako oceanu, w którym każdy człowiek jest kroplą. Niby każda kropla jest malutka, ale miliardy kropelek tworzą duży ocean. Oprócz nas są również inne przejawy życia, takie jak rośliny, zwierzęta. Jesteśmy różnymi przejawami tej życiowej energii. To jest piękne w swojej złożoności.
EŻ: Napisałaś dziennik do autoterapii Wdzięcznopis. Skąd pomysł na taką książkę?
IK: Pomysł przyszedł sam, jak większość pomysłów, które przychodzą mi do głowy (śmiech). Chociaż o praktyce wdzięczności wiedziałam wcześniej. Wiele osób mówiło mi, że jest taka praktyka, że warto ją stosować. Któregoś razu na zajęciach z medytacji dostaliśmy pracę domową, żeby przez tydzień zapisywać w zeszycie pięć rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni. Początkowo nie byłam do tego przekonana. Ale jak zobaczyłam, że ta wdzięczność „dobija się” do mnie (uśmiech), to zacznę to robić. I udało się! Przez dwa lata zapisywałam, za co jestem wdzięczna, a późniejszym czasie dołączyłam do tego listę moich codziennych sukcesów. Aż pewnego dnia obudziłam się z gotowym pomysłem na Wdzięcznopis. Chciałam pokazać ludziom, że takie narzędzie ma moc zmiany życia. I jak przyszedł pomysł, to od razu zaczęłam go realizować. Pamiętam, że towarzyszyła mi w tym radość i lekkość. Gdy zaczęłam zgłębiać ten temat okazało się, że korzyści praktykowania wdzięczności są niesamowite. Redukcja stresu, objawów lęków i depresji, wzrost motywacji i empatii, to główne efekty jakie widać już po kilkunastu dniach. Wiele badań naukowych potwierdza te korzyści (zapraszam na stronę www.wdziecznopis.pl po więcej informacji).
KS: Oprócz prowadzenia wydawnictwa, jestem też mentorką. I muszę opowiedzieć o jednej z sytuacji, która zdarzyła się z pomocą Twojego Wdzięcznopisu. Zobaczyłam wtedy, jak silne jest to narzędzie. Mój Klient uprawiał praktykę wdzięczności już trzeci tydzień. I na jednej z sesji powiedział, że od momentu, kiedy dostał ode mnie Wdzięcznopis, inaczej siebie postrzega. Do tej pory surowo się oceniał. Wydaje się, że to tylko mały dziennik, ale dzięki temu zmienia się myślenie człowieka. To naprawdę dobre narzędzie do pracy nad sobą. Dziennik jest także dobrym narzędziem do pracy dla coachów, mentorów, psychologów i terapeutów.
IK: Tak, to prawda. Plusem tej praktyki jest to, że nie potrzeba na nią dużo czasu. Wystarczy poświęcić dziesięć minut dziennie na napisanie w dzienniku, za co jesteśmy wdzięczni i zanotować swoje drobne lub duże sukcesy. Nawet takie osoby jak ja, mające szalony tryb życia (śmiech), mogą korzystać z Wdzięcznopisu. Bo ta praktyka nie wymaga regularności, w sensie bycia w określonym miejscu i określonym czasie. Wdzięcznopis biorę ze sobą i mogę go uzupełnić w ciągu dnia, będąc na drugim końcu Polski. To szybkie i proste. W ogóle, bliska mojemu sercu stała się ostatnio filozofia minimalizmu. Przez minimalizm rozumiem tu ilość bodźców, które do mnie docierają oraz przedmiotów, jakimi się otaczam. Nasze środowisko jest pełne informacji, dźwięków, przedmiotów. Jesteśmy niemalże bombardowani komunikatami i reklamami na każdym kroku. To bardzo męczące na dłuższą metę.
EŻ: Dlaczego warto być wdzięcznym Twoim zdaniem?
IK: Wdzięczność otwiera nas na zaakceptowanie, uszanowanie i docenienie siebie. Stajemy się bardziej mili i życzliwi dla innych. A jeśli stajemy się milsi dla świata, to i świat jest bardziej życzliwy. I zaczynają przydarzać nam się rzeczy, których nikt się nie spodziewa, cuda. Tworząc dziennik nie spodziewałam się, że będę z Wami rozmawiać (śmiech).
KS: Wiem, że są różne rodzaje formy praktyki wdzięczności. Jedni wypowiadają na głos, za co są wdzięczni, inni piszą to na kartce. Jeszcze inni starają się to odczuwać. Tę wdzięczność. Co o tym myślisz?
IK: Wszystkie techniki, które wymieniłaś są dobre. Każdy z nas ma inny umysł. Dla jednego lepsza będzie wizualizacja, dla drugiego pisanie. Każda technika ma nas doprowadzić do tego, żebyśmy czuli wdzięczność. Na początku może być trudno ją poczuć. Znane są nam takie emocje jak strach, smutek, radość. A mam wrażenie, że wdzięczność jest zepchnięta na margines i mało kto zastanawia się czym ona właściwie jest. Tymczasem wdzięczność również jest emocją i jak się okazuje, możemy nauczyć się ją świadomie odczuwać. Co ciekawe, pisanie ręczne o wdzięczności jest super, bo aktywizuje takie obszary mózgu, jakie uaktywniają się podczas medytacji. Zwiększa się także nasza uważność. Kartka i długopis pobudzają mózg do kreatywnego myślenia. Pisząc na klawiaturze komputera, czy telefonie nie osiągniemy tego.
KS: Kiedy proponuję moim Klientom Wdzięcznopis, początkowo podchodzą do niego bardzo sceptycznie. Ale z czasem, gdy zaczynają go praktykować, w ich życiu dosłownie zaczynają dziać się cuda. Co możemy zrobić, żeby coraz więcej ludzi było świadomych, jaką wielką siłę ma wdzięczność?
IK: Po prostu dzielić się z informacją z jak największą liczbą znajomych, że taka praktyka wdzięczności istnieje. Pamiętam, że ja na początku również byłam do tego sceptycznie nastawiona. Prowadzenie dziennika wdzięczności to była moja praca domowa na zajęciach. Wydawało mi się to dziwne. Później okazało się, że jest bardzo skuteczne. A teraz ja, do paczki z Wdzięcznopisem dołączam także list, w którym zachęcam niezdecydowane osoby, aby podeszli do tego jak do eksperymentu. Żeby na początku na nic się nie nastawiali, ale spróbowali, a na pewno się zaskoczą.
EŻ: A kto może być odbiorcą Twojego Wdzięcznopisu? Do kogo jest on skierowany?
IK: Odbiorcami mogą być wszyscy! Wdzięcznopis skierowany jest do każdego, kto chce poczuć się lepiej sam ze sobą i stać się lepszym człowiekiem.
Dziennik jest narzędziem samorozwoju, ale pomaga także realizować cele biznesowe. Jeżeli mamy określone cele i marzenia, to z takim narzędziem dużo prościej jest je realizować.
Korzystać z niego mogą zarówno starsi, jak również ci najmłodsi. Dobrze by było, gdyby prowadzenia własnego dziennika wdzięczności uczono już w szkole podstawowej (śmiech).
EŻ: A jak skonstruowany jest Wdzięcznopis? Czy jest w nim więcej Twojej narracji, czy miejsca dla czytelnika na notatki?
IK: Zdecydowanie więcej miejsca dla odbiorcy. Wdzięcznopis ma służyć mu przez ponad dwa miesiące. Oczywiście jest tam kilka stron wstępu, na których starałam się skondensować informacje o tym, jak wdzięczność wpływa na nasz umysł. W środku są również cytaty i afirmacje bliskie mojemu sercu. Oprócz listy wdzięczności, którą można każdego dnia wypełniać, jest również lista sukcesów. Notuje się na niej wszystkie sukcesy, które udało nam się danego dnia wykonać. To nie muszą być spektakularne rzeczy, jak na przykład ukończenie projektu w pracy. Mogą to być bardziej „codzienne”, drobne sukcesy typu wyrzucenie śmieci.
EŻ: Prowadzisz portal pozytywnego rozwoju świadomości glebokaswiadomosc.pl. Co na nim znajdziemy?
IK: Zamieszczane są tam wszystkie informacje związane w mniejszym lub większym stopniu z samorozwojem. Na portalu jest szeroki przekrój technik szamańskich, duchowych, psychoterapeutycznych.
Są również artykuły o pracy z ciałem. Ten portal nie jest jeszcze rozwinięty tak, jakbym chciała. Wizja w mojej głowie jest znacznie szersza. I będę ją realizowała małymi krokami.
Portal zrodził się z mojej potrzeby dzielenia się z ludźmi tym co przeżywam i tym co mi w duszy gra. Jeżeli jest coś, co mnie poruszy, to czuję, że muszę o tym opowiedzieć. Zainspirować kogoś. A wszystko zaczęło się od profilu na Facebooku, na który wrzucałam co jakiś czas inspirującą grafikę albo cytat. Spotkało się to z dużym odzewem ze strony odbiorców. W pewnym momencie pojawiła się myśl na kanał na YouTube.
EŻ: No właśnie, na YouTubie prowadzisz kanał Głęboka Świadomość TV. Prowadzisz tam rozmowy z ciekawymi ludźmi, którzy dzielą się swoją wiedzą.
IK: Zgadza się. Choć mam sporą wiedzę z różnych dziedzin, to nie uważam się za eksperta. Zdecydowanie wolę bazować na wiedzy osób, które siedzą w danym temacie dłużej i mają większe doświadczenie. Poprzez rozmowę z nimi zarówno ja, jak i słuchacze, możemy się sporo nauczyć.
KS: Izo, muszę powiedzieć, że jesteś nietuzinkową osobą. Najpierw zainteresowałaś mnie Wdzięcznopisem, później portalem glebokaswiadomosc.pl. Portal rozwinęłaś z potrzeby serca. Wszystko co robisz, ma dużą siłę. Pomagasz nie tylko sobie, ale też innym. Fascynuje mnie w Tobie to, że znasz potrzeby ludzi. Teraz wiesz, że ludzie dużo czytają, szukają pomocy. Jak myślisz, dlaczego tak się dzieje?
IK: Dzieje się tak, ponieważ cierpią. Na świecie jest dużo cierpienia. Lata, które już za mną, również były nim wypełnione. A z racji tego, że jestem osobą wrażliwą na cierpienia drugiego człowieka, staram się pomóc, prowadząc portal. Cierpienie nie musi być tak długie i bolesne, jeśli zgłosimy się po pomoc. Na portalu dzielę się wiedzą o różnych technikach alternatywnych, pracy z ciałem, rozwoju duchowym. Chcę pokazać, że zawsze jest szansa na zmianę życia. Oczywiście trzeba tej zmiany chcieć. Nikogo nie można zmusić. Wynika to z gotowości na dokonanie gruntownych zmian. Możliwości i sposobów jest dużo.
EŻ: Oprócz tego wszystkiego, o czym tu mówimy, prowadzisz jeszcze kanał na YouTubie Czarne Ovvce, na który wrzucasz swój rap. Jak się w tym odnajdujesz?
IK: Muzyka tworzy dla mnie świętą i bezpieczną przestrzeń, w której mogę wyrazić siebie i wiem, że jest to miejsce, gdzie mogę dać upust swoim artystycznym wizjom i intensywnym emocjom. Ukończyłam już pracę nad płytą, która ukaże się na rynku pod koniec marca. Będzie można na niej usłyszeć o tym, jak przeżywam rzeczywistość. Płyta będzie różniła się trochę od tego, co jest na kanale.
EŻ: A jak to się wszystko zaczęło?
IK: Rap po raz pierwszy usłyszałam w wieku 13 lat. I od razu pojawiło się marzenie, że chcę zostać raperką. Dobrze, że z czasem to marzenie nie znikło (śmiech).
EŻ: Dlaczego Czarne Ovvce?
IK: To nawiązanie do słów niemieckiego psychoterapeuty Berta Hellingera, który mówił, że czarne owce to członkowie rodu, którzy dążą do zrealizowania wszystkich marzeń i ideałów poprzedników. Czarne owce zostały obdarzone wyjątkową siłą, aby pokonać trudne, rodowe traumy. Z podziwem patrzę na takie osoby, które przeszły przez różnego rodzaju uzależnienia, cierpienia. W życiu musi dojść wtedy do „destrukcji”, aby nasza tożsamość skruszyła się, zniknęła. Na jej miejscu rodzi się „nowa osoba”, taka, która przetransformowała to co ciężkie i trudne, na mądrość i odwagę. Ten proces, o którym mówię, jest trudny i bolesny. Wiem, bo sama to przechodziłam. Jestem wdzięczna za to, że mogę teraz rozmawiać z osobami, które miały podobne doświadczenia. To ludzie, niekiedy marginalizowani przez społeczeństwo, które pamięta ich błędy. Ale nie zapominajmy, że są to wrażliwe osoby z pięknymi sercami, którym powinęła się noga.
EŻ: Założyłaś własną wytwórnię muzyczną. Dlaczego nie chciałaś współpracować z już działającymi?
IK: Jestem indywidualistką i wiem, że jedną z moich słabości jest współpraca z ludźmi. Wolę pracować sama. Nie czułam tego, że płytę mogę wydać we współpracy z inną wytwórnią. Nauczyłam się prowadzenia biznesu na przestrzeni ostatnich lat i wiem, że z tym też sobie poradzę. Mam konkretną wizję, którą chcę realizować i już zapraszam innych do współpracy z moją wytwórnią.
KS: Na ogół, w życiu posługujemy się kilkoma narzędziami. W moim przypadku jest to intuicja i Twój Wdzięcznopis. Jakich Ty narzędzi używasz i czy intuicja też jest takim narzędziem?
IK: Zdecydowanie tak. Również używam różnych narzędzi, ale myślę, że intuicja to jeden z elementów naszych zdolności, których nie rozwijamy w świadomy sposób. A przecież każdy ją posiada. Możemy nauczyć się pogłębiać kontakt ze swoją intuicją.
U mnie na przestrzeni lat wyostrzyły się sny i uczę się je interpretować. Zwiększył się również kontakt z moją podświadomością. Większość, jeśli nie wszystkie decyzje, są mocno intuicyjne. Dla wielu osób patrzących z boku, mogą się one wydawać szalone i nieodpowiedzialne. Ale tak podpowiada mi intuicja, która jest łącznikiem między umysłem a szerszą wolą wszechświata.
KS: W Twoim życiu dzieją się rzeczy, którymi inspirujesz innych. A czym jeszcze chciałabyś motywować ludzi, do zmiany życia na lepsze?
IK: Odwagą do bycia sobą. Do głoszenia swojej prawdy, swojej indywidualności. Sama dobrze wiem, że nawet jeśli zgłosimy się z problemem do specjalisty, to przychodzi moment, kiedy musimy obudzić w sobie „mistrza”. Wszyscy wiemy, że bycie sobą nie jest dzisiaj takie proste. Z mediów społecznościowych płynie przekaz nakłaniający do naśladowania innych. Na Instagramie widzimy piękny, cukierkowy świat. Mamy wyglądać i ubierać się jak influencerzy. A jeśli chcemy być sobą, to spotykamy się z krytyką. Przede wszystkim chciałabym dzielić się z innymi odwagą do bycia sobą.
KS: Czego możemy Ci życzyć?
IK: Myślę, że odnalezienie balansu we wszystkim, co robię. Każdy z nas potrzebuje czasu i sił na pracę, ale również przestrzeni do spokoju, odpoczynku i relaksu, do zaopiekowania się sobą. Trzeba osiągać sukcesy, ale nie może to być okupione stresem, znerwicowaniem, pogonią za pieniądzem. Poproszę zatem o balans między pracą a odpoczynkiem (uśmiech).
EŻ: Tego życzymy :) Bardzo dziękujemy za inspirującą rozmowę. Życzymy balansu i głębszego osadzenia we wszechświecie.
IK: Również bardzo dziękuję.